Obudził mnie intruz. Wstałem z żądzą mordu.
Zdaje się, że ci ładni mają z górki. Pomyślałem, przycisnąłem głowę do poduszki i zasnąłem. Obudziłem się z tą samą myślą, polemizując sam ze sobą. Przyznajcie lubimy to, co jest ładne. Ubrania, domy, samochody, biżuterię. Kobiety i mężczyzn. Dlaczego? Chcemy się dowartościować, czy pokazać, że mamy świetny gust? Czy to wynik socjalizacji, która sprawia, że przyswajamy wzorce narzucane przez społeczeństwo, a ono właśnie określa co uznaje się za ładne? A może nie chcemy się wyróżniać, dlatego ślepo i bez przekonania uznajemy, że rzeczywiście to jest całkiem ładne ale tamto już niekoniecznie - i podążamy za tymi trendami niczym stado baranów. Albo wytłumaczenie brzmi jeszcze prościej: bo tak. Nie znam odpowiedzi na to pytanie, dlatego nie będę się nadmiernie gimnastykować w celu uzyskania wyjaśnienia. Stwierdzam, że cierpię na lenistwo, nawet to myślowe. Czy to już kalectwo? Jest na sali lekarz?
Koniec marnych żartów. Wróćmy do poważnych spraw. Pobłażamy ładnym. Tak, ja też się na tym łapię. Jeśli aktorka/aktor ze swoimi umiejętności może co najwyżej zagrać dryfująca kłodę (i to najlepiej na drugim planie) to mamy problem. Ale jeśli aparycja aktorki/aktora cieszy nasze oko, a myśli podszeptują, że z łóżka bym nie wykopał to cudownym sposobem problem jest mniejszy. Magia! To samo z dziećmi, małymi pieskami i kotkami, i wydrami. Jakże krzyczeć na te biedne istoty stworzone z cukru i niewinności. Ale powiedzmy szczerze: czasami się da. Bo można nie lubić dzieci. I psów. I kotów. Wydry lubi każdy. Na koniec jednak i tak zdamy sobie sprawę, że właściwie to my serca nie mamy, a sumienie będzie nas pożerać łyżkami niczym kubełek lodów. Cóż, trzeba iść dalej i weselić się życiem. Co do wesela właśnie.
Nie chcę sięgać po pojęcia z psychologii, bo nie uważam się za kompetentnego. Jednakże te rozmyślania sprawiły, że przypomniałem sobie o ćwiczeniach z psychologii społecznej prowadzone w ramach moich studiów. Na jednych z zajęć poruszaliśmy właśnie kwestie oddziaływań na innych ludzi oraz poszukiwaliśmy odpowiedzi na pytanie: jakie osoby lubimy? Podobne do nas. Powszechnie szanowane. Pewne siebie ale nie zarozumiałe. Ładne. Nawet psychologowie przeciwko brzydkim. Co ja teraz pocznę? Swoją drogą, uwielbiałem te ćwiczenia!
1. Skoro ktoś jest ładny i zadaje się ze mną to ja nie mogę być aż tak brzydki. 2. Jest ładna to na pewno i mądra, biorę. 3. Fejm! Lajki! Followersi!
Ej, Ty! Wyolbrzymiasz. Wiem. To mój blog, mogę. I teraz całkiem serio-serio. Nie oceniajmy książki po okładce, liczy się charakter, a najlepszy przyjaciel to nie tylko człowiek a pokrewna dusza. Gdyby zawsze i każdy bez wyjątków tak myślał to zapewne świat byłby piękniejszy. Ale wiem, że niekiedy tak to nie funkcjonuje i sam wpadam w te psychologiczne pułapki. Pracuję nad tym.
Pomyślałem również o drugiej stronie medalu. Czy ci ładni miewają pod górkę? Niekiedy dostrzegamy tylko ładną dziewczynę/przystojnego chłopaka. Uznajemy, że jedyne co ich interesuje to zakupy, siłownia i wstawianie zdjęć na Instagram. Bywa, że przemawia przez nas zazdrość. Innym razem szukamy ileż to rzeczy musieli poświęcić, żeby tak wyglądać. Albo wręcz przeciwnie uznajemy, że to geny i szczęście, którego nam zabrakło. Naprawdę, darujmy to sobie. Wiem z własnego doświadczenia! Będzie nam lżej na wątrobie.
I cały ten wpis przez jednego tylko motyla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz